Tuż po zakończeniu pierwszych studiów podjęłam staż w pewnej miejscowej firmie. Szybko nauczyłam się, iż naczelną panującą w niej zasadą jest celebracja. Celebracja kaw, herbat i posiłków, a w szczególności imieninowych uroczystości wszystkich pracowników. Zastawione stoły uginające się pod przepychem pyszności przygotowanych w domu i firmowej kuchni, a niekiedy nawet ciepłe ciasta wypiekane na miejscu i szuflada pełna przepisów*... Można by rzec raj dla łasuchów! Ale na nieszczęście, posiłki i kawy przemijały, a krótkie przerwy wypełnione pracą były istnym koszmarem dla nowo przyjętych. Na szczęście staż szybko minął, a ja oprócz zszarganych nerwów i nocnych koszmarów z pierwszych miesięcy mojego zawodowego życia wyniosłam przepis na tę oto sałatkę. W moim mniemaniu Sałatkę Idealną, definitywnie przez duże "S"...
*O nie, nie! To nie była firma gastronomiczna.
Sałatka z gruszką i lazurem
sałata zielona (lub mieszanka sałat z torebki)
100g sera z niebieską pleśnią (blue, lazur)
1 duża gruszka
4 łyżki nasion słonecznika
1 duży ząbek czosnku
3 łyżki soku z cytyny
3 łyżki oliwy
2 łyżki miodu
sól
Sałatę umyć, liście porwać na mniejsze kawałki, ewentualnie przygotować mieszankę sałat. Ser pokroić w kostkę. Gruszkę obrać, przekroić na pół, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w słupki. Ziarna słonecznika przyprażyć na patelni i ostudzić. Czosnek przecisnąć przez praskę i wymieszać z oliwą, sokiem z cytryny, miodem i odrobiną soli. Sałatę, słonecznik, gruszkę i ser umieścić w misce polać dressingiem i dokładnie wymieszać. Idealny dodatek do zimnej płyty, mięs, ryb lub jako samodzielna przekąska.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz