piątek, 7 listopada 2014
Puree z dyni
Puree z dyni przygotowałam w poprzednim sezonie i upiekłam dzięki niemu obłędny, dyniowy sernik o cudownie żółtym kolorze. Pozostały zapas schowałam głęboko w szufladzie zamrażalnika i odnalazłam dopiero po roku. Wyrzuty sumienia nie pozwoliły mi go wyrzucić, więc zdecydowałam się upiec złociste dyniowe bułeczki, a później pyszne ciasteczka.
Niesamowity smak i bajeczny kolor tych wypieków skłonił mnie do zakupu największej dyni w sklepie i przygotowania zimowych zapasów. Sądzę, że słoneczne naleśniki i muffiny będą z powodzeniem poprawiać mi nastrój w szare zimowe popołudnia.
Dzisiaj pokrótce opowiem w jaki sposób należy przygotować dyniowe puree, a w następnych dniach opublikuję przepisy na dyniowe wypieki.
Puree z pieczonej dyni
Dynie koimy na duże kawałki (nie odcinamy skorupy), owijamy folią aluminiową i układamy na blasze. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy do miękkości. W zależności od gatunku dyni zajmuje to od około 40 minut do godziny. Po ostudzeniu wybieramy łyżką miąższ, odciskamy nadmiar wody (np przez ściereczkę) i miksujemy. Miąższ możemy przechowywać w zamrażalniku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mmm.... puree jest genialne!
OdpowiedzUsuńA ja akurat nigdy nie odciskam wody - wolę taki nieco mniej zwarty surowiec ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam przyjemności zobaczyć jaką konsystencję ma puszkowe puree z dyni, które spotykam w amerykańskich przepisach. Wychodzę z założenia, że łatwiej dodać odrobinę wody lub mleka do zbyt suchego ciasta niż kombinować co zrobić z jej nadmiarem:)
OdpowiedzUsuń