Kupując pasztet w puszce, lub nawet pięknym pękatym słoiczku z ozdobną etykietką, nie mamy pewności jakie tajemnice skrywa jego zawartość. Dokładnie wczytując się w opis na opakowaniu producent w dość zawoalowany sposób mówi, że w środku możemy znaleźć mięso wołowe, wieprzowe, drobiowe, oddzielone mechanicznie, oraz stabilizatory, regulatory, spulchniacze i wiele innych sztucznych substancji chemicznych, o których wiemy tylko tyle, że nie koniecznie są zdrowe. Jednak co zrobić gdy przychodzi nam ochota na pasztet? Czasem potrafi się taka przyczepić, dręczy, męczy, a my wiemy, że niezaspokojona nie odejdzie.
Ja w takich chwilach gotuję rosół. Tak, rosół:)! Taki, który wolno pyrka na wolnym ogniu przez cały wieczór, który potrafi wyleczyć przeziębienie i ogrzać zmarzlucha po zimowym spacerze. Taki rosół koniecznie musi być ugotowany na kurze, albo na kurczaku, a tak się składa, że najszybszy pasztet robi się właśnie z kurczaka:)!
Pasztet drobiowy
1 kg kurczaka (u mnie 4 ćwiartki)
40dag wątróbek drobiowych
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól i pieprz do smaku
Mięso z kurczaka gotujemy w osolonej wodzie, lub wykorzystujemy mięso z rosołu. Ważne aby mięso bardzo łatwo odchodziło od kości. Wątróbkę gotujemy w osolonej wodzie przez 10 minut. Cebulę i czosnek koimy w drobną kostkę. Wątróbkę, mięso, czosnek i cebulę wkładamy razem do wysokiego naczynia i miksujemy blenderem na gładką masę. Dodajemy gałkę muszkatołową oraz sól i pieprz. Dokładnie mieszamy. Przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównujemy powierzchnię i obficie posypujemy mielonym pieprzem. Na dnie piekarnika ustawiamy naczynie z wodą. Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni Celsjusza i wkładamy pasztet na około godzinę.
Po upieczeniu pasztet jest miękki i kremowy, idealnie rozsmarowuje się na kanapkach i wspaniale smakuje.
Smacznego!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą do kanapek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą do kanapek. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 5 lutego 2015
czwartek, 29 stycznia 2015
Domowy twaróg
Świadomość, że mam w domu coś własnoręcznie przygotowanego, pysznego i domowego zawsze napełniała mnie dumą. Owszem, można pojechać do sklepu po biały ser, ale po co, skoro można go przygotować w domu- na dodatek- w bardzo prosty sposób.
Domowy ser ma lekko słodkawy smak, jeżeli pozwolimy mu spokojnie odciekać na sitku będzie puszysty i aksamitny. Jednym słowem pyszny!
Domowy twaróg
2l świeżego mleka*
400g jogurtu naturalnego
3 łyżki soku z cytryny
Mleko doprowadzamy do wrzenia, jogurt mieszamy z sokiem z cytryny i wlewamy do mleka. Podgrzewamy delikatnie mieszając, zdejmujemy z ognia nim mleko z jogurtem ponownie zacznie się gotować. W tym momencie możemy już zaobserwować, że ser zaczyna się ścinać i oddziela się żółtawa serwatka. Mieszaninę pozostawiamy na pół godziny. Na sitku układamy gazę/ściereczkę i przelewając przez nie mieszaninę odcedzamy ser od serwatki. Pozostawiamy ser na sitku całą noc (najlepiej w lodówce) rano podajemy z chrupiącą bułeczką, racuchami, naleśnikami lub samym miodem;).
* idealne byłoby wiejskie mleko, prosto od krowy, jednak gdy nie mamy do niego dostępu ser można przygotować z butelkowanego świeżego mleka dostępnego w każdym większym sklepie i delikatesach.
Domowy ser ma lekko słodkawy smak, jeżeli pozwolimy mu spokojnie odciekać na sitku będzie puszysty i aksamitny. Jednym słowem pyszny!

2l świeżego mleka*
400g jogurtu naturalnego
3 łyżki soku z cytryny
Mleko doprowadzamy do wrzenia, jogurt mieszamy z sokiem z cytryny i wlewamy do mleka. Podgrzewamy delikatnie mieszając, zdejmujemy z ognia nim mleko z jogurtem ponownie zacznie się gotować. W tym momencie możemy już zaobserwować, że ser zaczyna się ścinać i oddziela się żółtawa serwatka. Mieszaninę pozostawiamy na pół godziny. Na sitku układamy gazę/ściereczkę i przelewając przez nie mieszaninę odcedzamy ser od serwatki. Pozostawiamy ser na sitku całą noc (najlepiej w lodówce) rano podajemy z chrupiącą bułeczką, racuchami, naleśnikami lub samym miodem;).
* idealne byłoby wiejskie mleko, prosto od krowy, jednak gdy nie mamy do niego dostępu ser można przygotować z butelkowanego świeżego mleka dostępnego w każdym większym sklepie i delikatesach.
czwartek, 4 grudnia 2014
Chleb maślankowy
Zawsze wzbraniałam się od pieczenia chleba jedynie na drożdżach. Bułki czas od czasu owszem, ale chleb? Takie rozwiązanie nie wchodziło w rachubę.
Zdarzył się jednak w moim domu pewnego dnia kryzys chlebowy. Wieczorem okazało się, że chlebak świeci pustkami, zakwas w lodówce, a na śniadanie trzeba coś przygotować... Chcąc nie chcąc ratowały mnie jedynie drożdże. W mojej przepastnej księdze odnalazłam przepis na chleb- Maślankowy- (ooo, brzmi ciekawie:)). Zakasałam rękawy i zabrałam się do pracy...
Następnego dnia cieszyłam się jego pachnącą i chrupiącą skórką (mogłabym jeść tylko tą skórkę). Chlebek długo zachował swoją świeżość, nawet po kilku dniach był jeszcze przyjemnie miękki i chrupiący w środku, szkoda tylko, że skórka nie pozostała równie chrupiąca co pierwszego dnia.
Chleb maślankowy
(wg przepisu Hamelmana)
Zaczyn:
150g wody
230g mąki
4g drożdży
10g soli
Gotowe ciasto:
600g mąki
80g otrębów pszennych
30g wody
520g maślanki
10g soli
4g drożdży
zaczyn
Składniki na zaczyn mieszamy dokładnie ze sobą i odstawiamy na 12 godzin w ciepłe miejsce (na całą noc). Rano wszystkie składniki łączymy ze sobą i zagniatamy gładkie ciasto. Przekładamy do keksówki i odstawiamy do wyrośnięcia na 1,5-2 godzin w ciepłe miejsce. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 230 stopni przez około 40 minut. Jeżeli bochenki zrumienią się zbyt szybko zmniejszamy temperaturę o 10-20 stopni i dopiekamy.
Smacznego!
Zdarzył się jednak w moim domu pewnego dnia kryzys chlebowy. Wieczorem okazało się, że chlebak świeci pustkami, zakwas w lodówce, a na śniadanie trzeba coś przygotować... Chcąc nie chcąc ratowały mnie jedynie drożdże. W mojej przepastnej księdze odnalazłam przepis na chleb- Maślankowy- (ooo, brzmi ciekawie:)). Zakasałam rękawy i zabrałam się do pracy...
Następnego dnia cieszyłam się jego pachnącą i chrupiącą skórką (mogłabym jeść tylko tą skórkę). Chlebek długo zachował swoją świeżość, nawet po kilku dniach był jeszcze przyjemnie miękki i chrupiący w środku, szkoda tylko, że skórka nie pozostała równie chrupiąca co pierwszego dnia.
Chleb maślankowy
(wg przepisu Hamelmana)
Zaczyn:
150g wody
230g mąki
4g drożdży
10g soli
Gotowe ciasto:
600g mąki
80g otrębów pszennych
30g wody
520g maślanki
10g soli
4g drożdży
zaczyn
Składniki na zaczyn mieszamy dokładnie ze sobą i odstawiamy na 12 godzin w ciepłe miejsce (na całą noc). Rano wszystkie składniki łączymy ze sobą i zagniatamy gładkie ciasto. Przekładamy do keksówki i odstawiamy do wyrośnięcia na 1,5-2 godzin w ciepłe miejsce. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 230 stopni przez około 40 minut. Jeżeli bochenki zrumienią się zbyt szybko zmniejszamy temperaturę o 10-20 stopni i dopiekamy.
Smacznego!
piątek, 24 października 2014
Malinowy curd
Krzaki malin w sadzie dzielnie opierają się chłodom jesiennych nocy. Nieprzerwanie owocując rodzą już dużo mniejsze, ale o wiele bardziej aromatyczne owoce niż te z początku sezonu. Czasem przynoszą do domu koszyczek tych pachnących cudów i próbuję nacieszyć się ich smakiem jeszcze przez parę dni. Do pierwszych przymrozków. Ten krem na pewno mi w tym pomoże.

2 szklanki malin
80 g masła
3/4 szklanki cukru
sok i skórka otarta z 1 cytryny
1 łyżeczka skrobii ziemniaczanej
4 żółtka
Wszystkie składniki mieszamy razem w rondelku z grubym dnem. Ciągle mieszając powoli podgrzewamy*. Gdy masa zgęstnieje, zdejmujemy ją z ognia i przecieramy przez sito do słoiczka. Pozostałe pestki z powodzeniem możemy wykorzystać jako dodatek do kruchych ciasteczek. Przechowujemy do tygodnia.
*Ważne aby nie zaprzestawać mieszania, pozwala ono równomiernie nagrzewać się całej masie, dzięki czemu pyszny krem nie zamieni się w jajecznicę:)
Smacznego!
poniedziałek, 13 października 2014
Krem miodowy
Gdy człowiek jest ciągle zabiegany i wszędzie się spieszy łatwiej dopadają go przeziębienia. A to nie zabrał ze sobą ciepłej kurtki, a to zaufał zdradliwemu ciepłu październikowego słońca pozwolił by go "przewiało", a to w drodze do domu dopadła go jesienna słota i przemókł do suchej nitki. Katar, częste kichanie, ból głowy i ogólne rozdrażnienie, chyba nikt z nas nie lubi tak się czuć. Zamiast faszerować się niezliczonymi środkami na przeziębienie czy podreperowanie odporności postawmy na stare, sprawdzone, a co najważniejsze naturalne antybiotyki. Miód:)!
Dzisiaj przedstawię Wam krem, na który przepis znalazłam przeglądając blog addiopomidory.blogspot.com. W oryginale do kremu dodany został tymianek, jednak jestem przekonana, że takie połączenia smakowe są nie do przejścia dla mojego Męża dlatego postanowiłam pominąć ten składnik.Wy możecie poeksperymentować:). Krem dodaję do ciepłego mleka lub kakao, idealnie sprawdza się jako smarowidło kanapkowe i dodatek do naleśników. Jest słodki, kremowy, a przede wszystkim zdrowy!
Krem miodowy
(jeden mały słoiczek)
160g miodu
50g masła
60g mleka skondensowanego niesłodzonego
opcjonalnie przyprawy: tymianek, cynamon, przyprawa do piernika, imbir
Miód i masło rozpuściłam w rondelku, ciągle mieszając dodałam mleko i gotowałam przez kilka minut, aż do uzyskania kremu o gładkiej, dość gęstej konsystencji. Czas zakończenia gotowania zależy od tego jaki stopień płynności kremu chcemy uzyskać, należy pamiętać, że po wystudzeniu będzie on gęstszy.
Dzisiaj przedstawię Wam krem, na który przepis znalazłam przeglądając blog addiopomidory.blogspot.com. W oryginale do kremu dodany został tymianek, jednak jestem przekonana, że takie połączenia smakowe są nie do przejścia dla mojego Męża dlatego postanowiłam pominąć ten składnik.Wy możecie poeksperymentować:). Krem dodaję do ciepłego mleka lub kakao, idealnie sprawdza się jako smarowidło kanapkowe i dodatek do naleśników. Jest słodki, kremowy, a przede wszystkim zdrowy!
Krem miodowy
(jeden mały słoiczek)
160g miodu
50g masła
60g mleka skondensowanego niesłodzonego
opcjonalnie przyprawy: tymianek, cynamon, przyprawa do piernika, imbir
Miód i masło rozpuściłam w rondelku, ciągle mieszając dodałam mleko i gotowałam przez kilka minut, aż do uzyskania kremu o gładkiej, dość gęstej konsystencji. Czas zakończenia gotowania zależy od tego jaki stopień płynności kremu chcemy uzyskać, należy pamiętać, że po wystudzeniu będzie on gęstszy.
środa, 8 października 2014
Domowy karmel
Czym można uszczęśliwić bardzo wymagającego miłośnika słodyczy?
Dobrą czekolada? Banalnie, ale czasem za mało.
Gdy snuje się po domu jak cień, zaglądając w każdy kąt i mrucząć pod nosem "Zjadłbym coś dobrego" nadchodzi czas by zakasać rękawy i przygotować coś specjalnego. Słodkiego, kremowego i przepysznie ciągnącego. Coś czym można smarować wafle, ciasta, polewać naleśniki lub wyjadać łyżeczką prosto ze słoika.
Karmel! Zaspokoi zachcianki każdego łakomczucha:). Dobrą czekolada? Banalnie, ale czasem za mało.
Gdy snuje się po domu jak cień, zaglądając w każdy kąt i mrucząć pod nosem "Zjadłbym coś dobrego" nadchodzi czas by zakasać rękawy i przygotować coś specjalnego. Słodkiego, kremowego i przepysznie ciągnącego. Coś czym można smarować wafle, ciasta, polewać naleśniki lub wyjadać łyżeczką prosto ze słoika.
150g cukru
50g masła
250g śmitanki kremówki
szczypta suszonego imbiru
szczypta soli
1 łyżka aromatu waniliowego
![]() |
Przepis na drugi krem uwieczniony na zdjęciu pojawi się jutro:) |
*na podstawie przepisu ze strony addiopomidory.blogspot.com
niedziela, 7 września 2014
Chleb słonecznikowy na zakwasie
Upiekłam dzisiaj chleb. Delikatnie kwaśny, puszysty, z pysznie chrupiącą skórką i prażonym ziarnem słonecznika. Dwa spośród czterech bochenków goście porawali zaraz po wyjęciu z piekarnika. Piętkę zjadłam nie smarując jej nawet masłem. Jest niesamowity, a jak pachnie...

Zaczyn:
4 łyżki zakwasu żytniego
140g mąki pszennej
170 gciepłej wody
Gotowe ciasto:
zaczyn
200g mąki żytniej razowej
580g mąki pszennej
400g wody
50g pestek słonecznika
20g soli
4 łyżki dokarmionego 12 godzin wcześniej zakwasu żytniego wymieszałam z wodą i mąką. Odstawiłąm na noc w ciepłe miejsce. Następnie do zaczynu dodałam mąkę, wodę, sól i uprażone wcześniej ziarna słonecznika. Długo wyrabiałam ciasto zanim uzyskałam jednorodną konsystencję. Przełożyłam do miski wysmarowanej oliwą, posypałam ciasto odrobiną mąki, przykryłam ściereczką i odstawiałam w słoneczne miejsce na około 2 godziny. Następnie wyjęłam ciasto z misy i wyrabiałam przez chwilę na stolnicy i ponownie odstwiłam do wyrastania. Po upływie 2 godzin z ciasta uformowałam 2 okrągłe bochenki. Ułożyłam je na kawałkach pergaminu. Wierzch ciasta naciełam w szachownice. Przykryłam ściereczką. Po godzinie umieściłam bochenki na gorącej blaszce i wstawiłam do piekarnika* nagrzanego do 240 stopni. Piekłam 40 minut bez funkcji termoobiegu.
* na dnie piekarnika umieściłam naczynie z wodą aby zapewnić wypiekanym bochenką odpowiednią wilgotność
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Wakacje i konfitura z czarnej porzeczki
Rozpoczął się kolejny tydzień pracy. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze
nie całe 2 tygodnie temu co rano spacerowałam po Lubelskich wsiach,
obserwując jak budzą się ze snu. Przemierzając kilometry polnych ścieżek
docierałam nad ukryte wśród łanów zbóż jeziora. Budziłam śpiących na
pomostach wędkarzy i z zachwytem obserwowałam jak wyciągają z wody sieci
z rybami. Gdy wracałam, polną drogą spieszył spóźnialski, ciągnąc
łódź za swoim rowerem. Tu i tam z szuwarów wypływały kaczki, a ja
karmiłam młode łabędzie w nadziei, że ich rodzice nie będą mieli nic
przeciwko.
Z tej porannej podróży zawsze z radością wracałam do pięknego
ogrodu, ukrytego wśród płaczących wierzb i tataraku, na pyszne śniadanie
ze swojską wędliną, miejscowymi warzywami i tą wspaniała porzeczkową
konfiturą o której nie mogę zapomnieć. Niestety nie mogłam przywieźć ze
sobą ani jednego słoika. W zamian mam przepis i nadzieję, że porzeczek w
następnym sezonie nie uda mi się przegapić.
Urzeczona krajobrazem tak odmiennym od tego w którym przyszło mi
żyć na co dzień całą sobą chłonęłam zapachy i dźwięki otaczającej
przyrody. Zrobiłam wiele zdjęć, aby zachować te miejsca na dłużej.
Konfitura porzeczkowa
1kg porzeczek
1,4 kg cukru
1,75 szkl wody
Owoce przebrać, oderwać szypułki, umyć i osuszyć. Następnie zalać na kilka minut gorącą wodą (skróci to znacznie czas smażenia). Wodę ugotować z cukrem. Owoce zalać syropem i kilkakrotnie w kilkugodzinnych odstępach doprowadzić do wrzenia. Przełożyć do wyparzonych słoików. Pasteryzować przez około 15minut.
Żałuję,
że tak krótko mogłam rozkoszować się tymi porannymi spacerami. Mam
nadzieję, że jeszcze kiedyś powrócę w tamte strony by z sentymentem
powitać jeziora przesłonięte firankami tataraków i rozsiane wśród zbóż
sosnowe bory z dywanem z mchów.
czwartek, 21 sierpnia 2014
Szybko i smacznie- Tzatziki
Zbliża się weekend, niektórzy szczęśliwcy mają jeszcze urlop. Może pogoda pozwoli nam w końcu odetchnąć, wyjść z domu, rozpalić ogień i cieszyć się latem... Marząc o słonecznej sobocie przedstawiam kolejny po sałatce pomidorowej, niezwykle łatwy w wykonaniu, niezbędnik grillowy. Tzatziki!
Potrzebne nam będą:
ogórki- najlepiej świeże prosto z działki- 3 duże lub kilka mniejszych
jogurt grecki- 1 duże opakowani 400g
ząbek czosnku- albo i dwa
oliwa z oliwek
sól, pieprz,
łyżka octu,
kilka listków świeżej mięty
Ogórki ścieram na tarce o małych oczkach, lekko solę i po paru minut odciskam sok. Mieszam z jogurtem, dodaję ocet, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz roztarte liście mięty i łyżkę oliwy z oliwek. Doprawiam do smaku solą i pieprzem.
Potrzebne nam będą:
ogórki- najlepiej świeże prosto z działki- 3 duże lub kilka mniejszych
jogurt grecki- 1 duże opakowani 400g
ząbek czosnku- albo i dwa
oliwa z oliwek
sól, pieprz,
łyżka octu,
kilka listków świeżej mięty
Ogórki ścieram na tarce o małych oczkach, lekko solę i po paru minut odciskam sok. Mieszam z jogurtem, dodaję ocet, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz roztarte liście mięty i łyżkę oliwy z oliwek. Doprawiam do smaku solą i pieprzem.
Czasem serwuję jako dodatek do grillowanych smakołyków, zjadam w towarzystwie kanapki z szynką lub solo jako lekką przekąskę.
czwartek, 19 czerwca 2014
Pasta z avocado
Oprócz bogactwa składników mineralnych, takich jak potas, witaminy C, E i A, owoc ten zawiera kwas oleinowy, luteinę i zaksantynę. Pomaga w obniżeniu poziomu złego cholesterolu, działa zbawiennie na oczy, reguluje ciśnienie krwi i wspomaga układ nerwowy.
Pasta z avocado ma w mojej lodówce swoje stałe miejsce. Jej niezwykle kremowa konsystencja, delikatny smak i cudowny kolor sprawiają, iż jest niesamowicie wszechstronna w zastosowaniu. Stanowi idealny zamiennik masła czy margaryny. Smaruje nią kanapki, dodaję do sałatek czy makaronu.
Dojrzałe, koniecznie miękkie* avocado obieramy ze skóry, wyjmujemy pestkę, dodajemy oliwę, sok z limonki i sól. Miksujemy na gładką masę. Przekładamy do szczelnego pojemnika. Przechowujemy w lodówce do 7 dni.
Pasta z avocado ma w mojej lodówce swoje stałe miejsce. Jej niezwykle kremowa konsystencja, delikatny smak i cudowny kolor sprawiają, iż jest niesamowicie wszechstronna w zastosowaniu. Stanowi idealny zamiennik masła czy margaryny. Smaruje nią kanapki, dodaję do sałatek czy makaronu.
Zróbmy pastę i jedzmy zdrowo!
Pasta z avocado
1 dojrzałe avocado
2 łyżki oliwy z oliwek
1/2 łyżeczki soli
sok z połowy limonki
Dojrzałe, koniecznie miękkie* avocado obieramy ze skóry, wyjmujemy pestkę, dodajemy oliwę, sok z limonki i sól. Miksujemy na gładką masę. Przekładamy do szczelnego pojemnika. Przechowujemy w lodówce do 7 dni.
*kiedyś próbowałam wykorzystać nie do końca dojrzały owoc, pomimo długiego miksowania pozostawały grudki, a pasta miała gorzki smak.
Subskrybuj:
Posty (Atom)