wtorek, 23 września 2014

Dlaczego piekę- Chleb na zakwasie z orzechami i suszoną śliwką




Pewnie już zdarzyło mi się wspomnieć, że piekę domowy chleb dość często. Przynajmniej raz, a czasem i dwa razy w tygodniu. Mimo, iż już wielokrotnie uważałam, że znalazłam swojego faworyta i zapałałam miłością na całe życie, eksperymentuję dalej. 
Za punkt honoru postawiłam sobie wypróbować wszystkie przepisy ze wspaniałe księgi Hamelmana, która zawiera receptury na wypieki drożdżowe, chleby na zakwasie żytnim, pszennym oraz ciasta dekoracyjne. 
Jako, że upiekłam już wiele chlebów na pszennym zakwasie, który niestety nie wytrzymał wakacyjnej rozłąki ze mną i umarł z tęsknoty, postanowiłam na razie do wypieków wykorzystywać jedynie zakwas żytni.
Wiele osób dziwi się, dlaczego z uporem piekę chleb w domu. Przecież łatwiej, szybciej i wygodniej jest kupić bochenek w sklepie. Codziennie świeży i za każdym razem inny. Może i tak, ale... Po pierwsze mieszkam na wsi, gdzie świeże pieczywo dostępne jest w sklepie tylko z samego rana. Wracając z pracy mogę mieć szczęści i dostać 3 różne bułki lub kupić paczkę krakersów. Po drugie gdybym miała pod nosem sklep, w którym ciepłe pieczywo dostępne jest nawet po północy obawiałabym się, że dostanę niestrawności albo wyrośnie mi ogon. Nigdy nie wiadomo jakich spulchniaczy, regulatorów smaku czy środków wydłużających trwałość używa się do podrasowania jakości chlebka z T. lub K. Po trzecie ja po prostu lubię piec, szukać receptur, dobierać składniki i patrzeć jak tworzony przeze mnie bochen żyje własnym życiem. Ponadto w sklepie nie kupię zapachu pieczonego chleba i chrupiącej, ciepłej piętki na której topi się kawałek masła. 

Pieczenie chleba wymaga spokoju i cierpliwości. Najpierw musimy wyhodować zakwas*, co zwykle trwa około tygodnia jednak wymaga od nas co najwyżej pięciu minut dziennie na dosypanie mąki, dolanie wody i dokładne wymieszanie całości. 
Następnie musimy przygotować zaczyn i pozwolić mu wyrosnąć przez noc (kolejne 5 minut pracy i jedna kuchenna misa zajęta przez 12-16 godzin). 
Następnego dnia dokładne wyrabianie ciasto (czynność najbardziej pracochłonna ok 10-15miut) i ponowne jego wyrastanie.
Pieczenie trwa krótko, zazwyczaj około 40 minut. Nie potrzebujemy do tego celu specjalnych blach, kamieni czy pieców chlebowych. Jeżeli mamy taką ochotę możemy formować okrągłe lub owalne bochenki, ale zawsze możemy pójść na łatwiznę i umieścić ciasto w keksówce- zapewniam, taki chleb będzie równie smaczny.

Jeżeli chcecie spróbować domowego wypieku chleba przygotujcie swój zakwas z tego przepisu i biezcie się do roboty:). Może ten przepis Wam się spodoba?


Chleb na zakwasie z orzechami i suszoną śliwką


Zaczyn:
180g mąki
110g wody
40g zakwasu

Ciasto:
550g mąki pszennej
180g mąki żytniej razowej
480g wody
50g miękkiego masła
20g soli
100g orzechów włoskich
150g suszonych śliwek
zaczyn


Przygotować zaczyn- wszystkie składniki wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić na 12-16 godzin w ciepłe miejsce. Uprażyć na suchej patelni orzechy włoskie**, śliwki pokroić na duże kawałki. Zaczyn wymieszać z wodą, mąką, masłem i solą. Wyrabiać dokładnie, aż ciasto będzie gładkie i sprężyste. Następnie dodać orzechy i śliwki i wyrabiać, aż bakalie będą równomiernie rozmieszczone w cieście. Odstawić ciasto do naoliwionej miski, pozwolić mu rosnąć przez półtorej godziny. Następnie wyłożyć ciasto na stolnicę, złożyć na trzy części i ponownie odstawić do wyrastania na godzinę. Uformować bochenki lub włożyć je na wysmarowanych masłem foremek i pozostawić do wyrastania na godzinę. Piec 15minut w 240 stopniach, następnie obniżyć temperaturę do 210 stopni i piec 35 minut. Na dnie piekarnika należy ustawić pojemnik z wodą!

*mniej cierpliwi mogą piec chleby drożdżowe, które również są pyszne jednak szybciej się "starzeją". 
** wnętrze bochenków nigdy nie osiąga temperatury 100 stopni, więc orzechy nie będą się piekły w cieście i nie dodadzą mu orzechowego aromatu.  Śliwka - robaczywka!

poniedziałek, 22 września 2014

Pleśniak na jesienny dzień

 Nim otworzyliśmy zaspane oczy, werbel deszczowych kropli zadzwonił nam w uszach. Rzęsisty deszcz zmoczył mój płaszcz gdy starałam się dotrzeć do samochodu. Na drogach kałuże niczym jeziora i piesi z parasolami, uskakujący przed fontannami wody bryzgającymi spod kół mijających ich samochodów. Nowy tydzień przywitał nas ulewą! I to niestety nie letnim deszczem, czy burzowym popołudniem jakich wiele było tego lata, a prawdziwie jesienną szarą i zimną jak stal pogodą z przejmującym wiatrem zacinającym krople deszczu prosto w owinięte szalami twarze. Tymczasem jeszcze późną nocą z radosnym uśmiechem odczytałam temperaturę za oknem- 16 stopni- pomyślałam, że dzień będzie piękny i ciepły, niestety poranek mnie zaskoczył. 
Nie można już dłużej się okłamywać. Lato odeszło na dobre, porywając ze sobą złotą polską jesień. Od razu przyszła ta druga szara, zimna i mokra, a wraz z nią długie wieczory z kubkiem ciepłego mleka i dobrą książką. Bo co tu innego robić gdy nie można wyjść do ogrodu. Ooo, można jeszcze włączyć piekarnik i zagrzać maleńką kuchnie miłym ciepłem pieczonego ciasta. Tak też robię, ale co jeśli się do tego za bardzo przyzwyczaję? Chyba zacznę rozdawać ciasta znajomym bo sami ich wszystkich nie zjemy.  

Pleśniak

ciasto:
3,5 szklanki mąki krupczatki
37dag masła
2 łyżki cukru waniliowego
1 łyżka proszku do pieczenia
6 żółtek
1 łyżka kakao

beza:

białka z 6 jaj
1,5 szklanki cukru

+dżem

Na stolnicę przesiać mąkę, wymieszać z cukrem i proszkiem do pieczenia. W kopczyk wbić żółtka i wkroić masło. Ciasto zagnieść. Podzielić na 3 części. Pierwszą rozwałkować na placek i podpiec na złoto w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Drugą zagnieść z łyżką kakao i razem z trzecią częścią uformować w wałeczki i włożyć do zamrażalnika na około godzinę. Na podpieczonym cieście rozsmarować dżem i skubiąc po kawałku zmrożone wcześniej wałeczki ułożyć warstwę białego ciasta na dżemie. Następnie rozsmarować na cieście warstwę piany i ułożyć na niej skubane ciasto kakaowe.
Piec w 180 stopniach przez około 40 minut.

Durszlak.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów Lista Blogów Kulinarnych

niedziela, 21 września 2014

Szybki, lekki podwieczorek

Po ciężkim studenckim weekendzie, u mamy czekał na nas obiad i pyszna karpatka z kremem budyniowym. Czy jest lepsze remedium na smutki?

Podniesieni na duchy i lekko wypoczęci przygotowujemy się do kolejnego pełnego wrażeń i wyzwań tygodnia. Najpierw poniedziałek i naukowa konferencja W, następnie wtorkowy koncert sygnalistów, środa i czwartek upłyną pod znakiem intensywnej nauki pierwszego tańca naszych przyjaciół, w piątek wizyta gości, a w sobotę wesele na którym jesteśmy starostami.

Kiedy myślę o tym wszystkim już czuję się zmęczona. Aby na chwilę zapomnieć o wyzwaniach codzienności mieszam w kuchni szybki, lekki podwieczorek. Jogurt, owoce i pożywna granola dodadzą nam energii, może nie wystarczy jej by w spokoju przetrwać nadchodzące kilka dni, ale napewno przyda się gdy będziemy kibicować:).

Szybki deser z granolą
(na 3 porcje)

1 jogurt naturalny (400g)
1 łyżka cukru z wanilią
6 łyżek powideł lub dżemu
12 łyżek granoli
owoce świeże lub/i suszone

Do 3 szklaneczek wrzucamy po 3 łyżki granoli. Zalewamy jogurtem wymieszanym z łyżką cukru. Na wierzch kładziemy po 2 łyżki dżemu lub powideł (u mnie dżem dyniowy i powidła śliwkowe). Wierzch ponownie posypujemy granolą i układamy na niej owoce (u mnie śliwki i suszone morele).




Smacznego:)

Śliwka - robaczywka!

sobota, 20 września 2014

Obwarzanek na zgryzoty

Po kilku ciężkich dniach miał nadejść czas na blogi odpoczynek. W domu czekają spakowane plecaki, kocher, śpiwór i aparat. Mieliśmy pędzić w góry, zasłuchać sie w dźwiękach rykowiska i zatonąć w spokoju nocnego lasu. Tymczasem spędzamy dzień w trasie i zatłoczonym Krakowie. Za wszelka cenę próbuje uciec od tłumu, a zgryzoty zagryzam obwarzankiem- jedyna rzeczą która lubię w Krakowie...

wtorek, 16 września 2014

Chleb na zakwasie z pieczonym czosnkiem

Leżę na kanapie otulona ciepłym pledem. Na stoliku filiżanka parującej herbaty, stos notatek i kromka czosnkowego chleba. Zbliża się egzamin, na horyzoncie czai się przeziębienie, jestem piekielnie zmęczona i czekam na mecz. Zagryzam kanapkę  delektuję się smakiem... Chleb czosnkowy jest dobry na wszystko!

Przepis inspirowany jest recepturą J. Hamelmana na chleb z pieczonym czosnkiem. Autor radzi główkę czosnku piec w piekarniku przez 40 minut. Jako, że nie piekę chleba dla całej wioski wygłodniałych ludzi, a jedynie 2 skromne bochenki na tydzień i nagrzewanie całego piekrnika dla 1 główki czosnku koliduje z moim poczuciem zdrowego rozsądku postanowiłam zrobić to szybciej. Czosnek przecisnęłam przez praskę i podsmażyłam na łyżce masła. Oprócz oczywistej oszczędności czasu i energii zafundowałam domownikom czosnkową aromaterapie. Optymiści twierdzą, że oczyściłam ich drogi oddechowe ze wszystkich drobnoustrojów na wieki wieków. Nie wiem jak smakuje oryginał, ale moją wersję będę piekła bardzo często.    

Chleb czosnkowy
(2 bochenki)

Zaczyn:
2 łyżki zakwasu żytniego
180g mąki pszennej
110g wody

Gotowe ciasto:
zaczyn
150g mąki żytniej razowej
570g mąki pszennej
1 główka czosnku
20g soli
50g oliwy z oliwek
480g wody

Zaczyn:
2 łyżki dokarmionego 12h wcześniej zakwasu żytniego wymieszać z mąką i letnią wodą. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na około 12-16h.

Gotowe ciasto:
Czosnek obrać, przecisnąć przez praskę i podsmażyć na maśle. Wszystkie suche składniki wsypać do miski i dokładnie wymieszać, dodać zaczyn, wodę, czosnek i oliwę z oliwek. Wyrabiać przez kilka minut, aż do otrzymania sprężystego, gładkiego ciasta.Miskę z ciastem przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na 1,5h. Następnie wyrabiać ciasto jeszcze przez chwilę, przełożyć do foremek lub koszyków do wyrastania, przykryć folią spożywczą i pozostawić na kilka godzin, aż ciasto ładnie wyrośnie*. Wyrośnięte ciasto delikatnie ponacinać i skopić wodą. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 240 stopni na około 40 minut.




*moje rosło przez całą noc

poniedziałek, 15 września 2014

Granola czekoladowa

Pyszne lekkie śniadanie, z dodatkiem gorącego mleka rozgrzeje i doda energii potrzebnej do przetrwania chłodnego, deszczowego dnia. Płatki owsiane, miód, suszone owoce i kakao, idealne na poprawę nastroju w poniedziałkowy poranek:)

Granola czekoladowa

500g płatków owsianych
1/2 szklanka suszonej żurawiny
1/2 szklanki suszonych wiśni
kilka suszonych moreli
1/2 szklanki orzechów włoskich
1/3 szklanki sezamu
1/3 szklanki siemienia lnianego
1/3 szklanki płatków migdałowych
5 łyżek oleju
5 łyżek miodu
4 łyżki kakao
ekstrakt waniliowy



Płatki, sezam, orzechy, siemię lniane i płatki migdałowe wymieszać z miodem, olejem i kakaem. Dodać odrobinę ekstraktu waniliowego, przełożyć na blachę pokrytą papierem do pieczenia, wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i zapiekać przez 15 minut. W połowie zapiekania dobrze wymieszać granolę aby równomiernie się upiekła. Po wystudzeniu wymieszać z suszonymi owocami i przełożyć do słoja. Podawać z jogurtem lub ciepłym mlekiem.



Smacznego:) Różowe wrześniowe śniadanie Szkolne śniadania

niedziela, 14 września 2014

Jabłecznik z pianą

Wielkimi krokami zbliża sie jesień, a wraz z nią czas drożdżowcow ze śliwkami, szarlotek i jablecznikow. Czas przepełniony zapachem cynamonu, pomarańczowej skórki, miodu i pieczonych jabłek. Dawniej cynamon kojarzyłam tylko z niedobrym przedszkolnym makaronem. Teraz z radością witam dzień ciepła cynamonowa jaglanką, szczególnie gdy za oknem mgła, deszcz i babie lato.

Dzisiaj przedstawię Wam jeden z kilku bardzo stary przepisów stosowanych w mojej rodzinie od lat. Jablecznik na kruchym cieście, z nadzieniem z kwaśnych jabłek i malin z dodatkiem cynamonu, oraz puszysta słodka pianka. Stary i dobry, taki trochę vintage...

Jabłecznik z piana

Ciasto:
5 łyżek cukru
25 dag masła
5 żółtek
cukier waniliowy
3 łyżki śmietany
2 łyżeczki proszku do pieczenia

piana:
5 białek
1 szklanka cukru
torebka jasnego budyniu

nadzienie:
75 dag jabłek
10 dag malin
 cynamon

Wszystkie składniki ciasta zagniatamy i wkładamy do lodówki na około 1 godzinę. Następnie połowę ciasta rozwałkowujemy na placek, którym wyklejamy blachę i podpiekamy na złoty kolor w 180 stopniach. Jabłka kroimy w cienkie plasterki, układamy na ciescie, posypujemy malinami i cynamonem. Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy cukier oraz budyń nie przerywając ubijania, aż do całkowitego rozpuszczenia cukru. Pianę wykładamy na jabłka. Pozostałą część ciasta "skubiemy" i układamy na pianie. Pieczemy przez 40 minut w 180 stopniach Celsjusza.






czwartek, 11 września 2014

Szybki rosół z kurkami

Kiedy wracamy z pracy zmęczeni i zmarznięci nic tak nie poprawia samopoczucia jak ciepła, aromatyczna zupa. Rosół wpsaniale rozgrzewa zmarznięte kości i leczy przeziębienia. To najlepsza zupa na chłodny, deszczowy wrzesień. 

Szybki rosół z kurkami

1 marchewka
1 pietruszka
1 cebula
kawałek selera
kilka kurek
bulion z kurczaka*
2 liście laurowe
2 ziarenka ziela angielskiego
gałązka rozmarynu
łyżeczka miodu
sól i pieprz


Warzywa obrałam i opłukałam pod bierzącą wodą. Zalałam wodą (około 1,5litra) i gotowałam na małym ogniu około pół godziny. Następnie do wywaru dodałam bulion i kości z kurczaka, kurki, rozmaryn, miód oraz przyprawy. Gotowałam kolejne pół godziny. Podawałam bez makaronu, z grzybami i warzywami**.

*z powodzeniem można zastąpić kawałkami pieczonej kury (kości, szkrzydła itp).
**mój Mąż lubi gotowaną cebulę(!)

środa, 10 września 2014

Simmit- tureckie obwarzanki



Mają taki sam kształt jak nasze polskie obwarzanki, jednak nie obgotowuje się ich we wrzątku co znacznie upraszcza ich przygotowania. W przeciwieństwie do polskich odpowiedników zawierają również sporą ilość masła, które nadaje im charakterystyczny aromat. Miałam ogromną ochotę na obwarzanki, jednak natłok zajęć wymagał najprostszych rozwiązań*. Zdecydowałam się na Simmit, ponieważ są łatwe w przygotowaniu, a ewentualny nadmiar można zamrozić, aby czekały na właściwy moment. Podgrzane przez chwilę** w piekarniku odzyskują chrupkość i są naprawde smaczne.
Jedyną rzeczą o której należy pamiętać przy tym wypieku jest średnica okręgów surowego ciasta. Jak widać moje były zbyt małe, ale zapewniam, jako tradycyjne byłeczki smakują równie wyśmienicie:).

*Pieczywo ze sklepu może i jest łatwiejsze, ale w moim domu nie ma dla niego miejsca, o nie!
** Hamelman zaleca 8 minut w 175 stopniach.


Simmit
(12 obwarzanków)

550g mąki
340g wody
11g soli
10g drożdży
120g masła

Wszystkie składniki, oprócz masła, wyrabiałam dokładnie, aż uzyskałam dość sztywne ciasto o jednolitej konsystencji. Następnie dodałam pokrojone na kawałki masło (idealną konsystencję masło osiąga gdy możemy formować z nigo nie przylepiające się do rąk kuleczki) Wyrabiałam do czasu wchłonięcia masła przez ciasto. Odstawiłam do wyrastania na 2 godziny. Nastęnie podzieliłam ciasto na 12 części. Z każdej formowałam wałeczek o długości 20-23cm, po czym sklejałam jego końce. Wierzch obwarzanków posmarowałam mlekiem i posypałam makiem. Po około 45 minutach wyrastania wstawiłam na 20 minut do piekarnika nagrzanego do 230 stopni.






Szkolne śniadania

wtorek, 9 września 2014

Mało fotogeniczna kura i pomysł na kurki

Dzisiaj chciałam napisać o kurze... Pieczonej z czosnkiem i rozmarynem w miodowej glazurze. Kura, mimo iż bardzo smaczna wyszła z piekarnika zupełnie nie fotogeniczna. Za parę dni spróbuję ponownie, może wtdy uda mi się pokazać ją na blogu.

Udało mi się zebrać w lesie dość pokaźną ilość kurek. Co w naszym górskim regionie jest rzeczą zgoła karkołomną. Ot, miałam szczeście. Teraz te żółte piękności dostojnie wylegują się w lodówce i czekają na pomysł, co z nimi zrobić. Może pomożecie?


niedziela, 7 września 2014

Chleb słonecznikowy na zakwasie




 Upiekłam dzisiaj chleb. Delikatnie kwaśny, puszysty, z pysznie chrupiącą skórką i prażonym ziarnem słonecznika. Dwa spośród czterech bochenków goście porawali zaraz po wyjęciu z piekarnika. Piętkę zjadłam nie smarując jej nawet masłem. Jest niesamowity, a jak pachnie...


Słonecznikowy chleb na zakwasie
Zaczyn:
4 łyżki zakwasu żytniego
140g mąki pszennej
170 gciepłej wody

Gotowe ciasto:
zaczyn
200g mąki żytniej razowej
580g mąki pszennej
400g wody
50g pestek słonecznika
20g soli


4 łyżki dokarmionego 12 godzin wcześniej zakwasu żytniego wymieszałam z wodą i mąką. Odstawiłąm na noc w ciepłe miejsce. Następnie do zaczynu dodałam mąkę, wodę, sól i uprażone wcześniej ziarna słonecznika. Długo wyrabiałam ciasto zanim uzyskałam jednorodną konsystencję. Przełożyłam do miski wysmarowanej oliwą, posypałam ciasto odrobiną mąki, przykryłam ściereczką i odstawiałam w słoneczne miejsce na około 2 godziny. Następnie wyjęłam ciasto z misy i wyrabiałam przez chwilę na stolnicy i ponownie odstwiłam do wyrastania. Po upływie 2 godzin z ciasta uformowałam 2 okrągłe bochenki. Ułożyłam je na kawałkach pergaminu. Wierzch ciasta naciełam w szachownice. Przykryłam ściereczką. Po godzinie umieściłam bochenki na gorącej blaszce i wstawiłam do piekarnika* nagrzanego do 240 stopni. Piekłam 40 minut bez funkcji termoobiegu.


* na dnie piekarnika umieściłam naczynie z wodą aby zapewnić wypiekanym bochenką odpowiednią wilgotność

wtorek, 2 września 2014

Tradycyjnie- Gołąbki


Na kuchennym parapecie stoi dość pokaźny, biorąc pod uwagę czas ich kolekcjonowania, zbiór książek kucharskich. Niestety większość potraw przygotawanych według zawartych w nich przepisów nie do końca spełnia oczekiwania mojego Męża. Zbyt dużo zieleniny, za mało mięsą, zupa krem to nie zupa, nie mówiąc już o goździkach w zupie pomidorowej (skąd inąd fenomenalnej autorstwa Asi z KwestiSmaku)- w końcu mężczyzna szczęśliwy to mężczyzna najedzony. a najedzony może być tylko po staropolsku dużą ilością mięsiwa i wielkim kubkiem fasolowej zupy.

Musiałam zatem sprostać wyzwaniu i przygotować na obiad coś nadzwyczajnie zwyczajnego. Ja, zdeklarowany wróg zup wszelakich(poza jedną) i tłustych golonek, a przede wszystkim kapusty, w każdej innej postaci niż dobra kwaśnica. Jednym słowem nie darzę sympatią tradycyjnej kuchni. Lubię jeść lekko, uwielbiam makarony, dziki ryż, ryby, dziczyzne wolno pieczoną w czerwonym winie.

Wybór padł na Gołąbki- sprofanowałam tradycyjny przepis mojej babci- białą kapustę zastąpiłam włoską, zamiast mielonej wieprzowiny wykorzystałam pierś z kurczaka, a co najważniejsze! Wywróciłam do góry nogami proporcje zwiększyłam ilośc mięsa, zmniejszyłam zawartość ryżu, a całość skompałam w pysznym aromatycznym pomidorowym sosie- o zgrozo!- bez śmietany!
 
Sama zrobiłam Gołąbki! I zjadłam Gołąbki! Chyba muszę zadzwonić do Mamy, napewno mi nie uwierzy...

Podsumowując wyszło pysznie, wcale nie tłusto, a co najważniejsze przygotowanie trwało nie więcej niż pół godziny:).


Gołąbki z włoską kapustą i sosem pomidorowym

Gołąbki

6 liści włoskiej kapusty
350g piersi z kurczaka
100g ryżu
1 jajo
sól, pieprz

Sos pomidorowy
6 pomidorów Lima
2 duże ząbki czosnku
2 małe cebule lub 1 duża
1 łyżka oliwy
sól, pieprz
zioła prowansalskie

Gołąbki:
Liście kapusty oczyścić i parzyć w gorącej wodzie przez około 4-5minut.
Pierś z kurczaka zmielić, wymieszać z jajem i ugotowanym ryżem. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać i nakładać łyżką na liście kapusty. Zewnętrzne krawędzie liści zaginać do środka, a następnie zwijać gołąbki. Gotować na parze przez około 15minut.

Sos:
Cebulę drobno posiekać i zeszklić na łyżce oliwy. Pomidory pokroić w drobną kostkę, wrzucić na patelnie i smażyć do miękkości. Następnie dodać czonek i zmiksować (aż do uzyskania gładkiej kosystencji). Przyprawić solą, pieprzem oraz ziołami, polać nim gołąbki. Jeżeli sos po zmiksowaniu jest zbyt rzadki należy go zredukować podgrzewając jeszcze chwile na patelni.

Smacznego:)

Pora na pomidora!