piątek, 24 października 2014
Malinowy curd
Krzaki malin w sadzie dzielnie opierają się chłodom jesiennych nocy. Nieprzerwanie owocując rodzą już dużo mniejsze, ale o wiele bardziej aromatyczne owoce niż te z początku sezonu. Czasem przynoszą do domu koszyczek tych pachnących cudów i próbuję nacieszyć się ich smakiem jeszcze przez parę dni. Do pierwszych przymrozków. Ten krem na pewno mi w tym pomoże.
Malinowy curd
2 szklanki malin
80 g masła
3/4 szklanki cukru
sok i skórka otarta z 1 cytryny
1 łyżeczka skrobii ziemniaczanej
4 żółtka
Wszystkie składniki mieszamy razem w rondelku z grubym dnem. Ciągle mieszając powoli podgrzewamy*. Gdy masa zgęstnieje, zdejmujemy ją z ognia i przecieramy przez sito do słoiczka. Pozostałe pestki z powodzeniem możemy wykorzystać jako dodatek do kruchych ciasteczek. Przechowujemy do tygodnia.
*Ważne aby nie zaprzestawać mieszania, pozwala ono równomiernie nagrzewać się całej masie, dzięki czemu pyszny krem nie zamieni się w jajecznicę:)
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wygląda obłędnie! gratuluje! :)
OdpowiedzUsuńAleż ma kolor! Musiał pachnieć latem :)
OdpowiedzUsuńPachniał i smakował nieziemsko. Czuję, że owocowe kemy takie jak ten będę przygotowywać częściej. Kto wie jaki będzie następny;)
OdpowiedzUsuń