środa, 27 sierpnia 2014

Co nieco o pieczeniu w soli- Dorada

Od pewnego czasu chodziły za mną takie ryby. Słyszałam o nich w radiu, widziałam jak pieką się w telewizyjnym studiu, wspominała o nich ciocia, która przyszła do mnie z wizytą. Zgłębiłam zatem temat od strony czysto teoretycznej, przygotowałam listę* i wybrałam się na zakupy. W moim koszu wylądowały dwie piękne Dorady. Niestety odnalezienie gruboziarnistej soli, pomimo przetrząśnięcia wszystkich sklepów w okolicy, okazało się niewykonalne. Chcąc, nie chcąc, kręcąc lekko nosem, zaopatrzona w kilogram zwykłej morskiej soli i dwie ryby ruszyłam do domu aby przygotować CUD-obiad. 

Moje Dorady wstępnej obróbki nie wymagały. Profilaktycznie postanowiłam je tylko wypłukać pod bieżącą wodą i osuszyć papierowym ręcznikiem. Posypałam kolorowym pieprzem, do środka włożyłam kilka suszonych pomidorów, już sięgałam po solniczkę... ale zaraz! Po co? Ułożyłam moje ryby na blaszce pokrytej grubą warstwą soli, a następnie zasypałam jeszcze grubszą warstwą soli, tak aby nie wystawał nawet najmniejszy kawałek płetwy. Delikatnie wstawiłam ciężką blachę do piekarnika nagrzanego do 180 stopni Celsjusza i czekałam.

Najpierw z piekarnika począł wydostawać się niepokojący przykry zapach- prawie jak ten który wydzielała suszona ryba, która mój Brat przywiózł z Norwegii. Później Mąż zasiał ziarnko niepokoju pytając czy Dorady były na pewno świeże. W głowie układałam plan B, z serii: co podać mięsożercy na obiad gdy wszystko jest w zamrażalniku. Jakby tego było mało, sól, w której piekła się ryba zaczęła zabarwiać się na żółtobrunatny kolor. Otworzyłam okno i włączyłam odświeżacz powietrza- za chwilę goście mają wpaść na herbatę. Jak ja się pozbędę z domu tej suszonej ryby!


Po 30 minutach, piekarnik zadzwonił. Razem z Mężem pochyliliśmy się nad blachą, wąchając solną bryłę*, o dziwo sama w sobie niczym nie pachniała. Pomyślałam: Rozbijamy! Jakież było nasze zdziwieni gdy po dotarciu do środka ukazała się naszym oczom piękna parująca ryba, z lekko pergaminową skóra ukrywającą pod sobą miękkie, soczyste i niezwykle aromatyczne mięso, którego smak niczym nie przypominał wydzielanych na początku pieczenia zapachów.   

Zakochaliśmy się, zarówno my jak i goście, którzy zawitali do nas w momencie gdy zachwyceni pochylaliśmy się nad zakopanymi jeszcze w soli Doradami.



Polecam jak najbardziej ten sposób przyrządzania. Niezwykle łatwy, efektowny i prawie bezobsługowy (jeśli mamy już sprawione ryby). 

Pozwolę sobie jednak przedstawić...

...Kilka uwag na temat pieczenia w soli:

- koniecznie znajdźcie gruboziarnistą sól, albo chociaż najbardziej gruboziarnistą ze wszystkich mielonych wariantów dostępnych w sklepie. Unikniecie dzięki temu niemiłej niespodzianki, gdy pozostała sypka sól oblepi środka waszej pysznej ryby.

-jeśli zamierzacie piec rybę, a jesteście wrażliwi na zapachy otwórzcie okna lub włączcie wentylacje

-jeśli zamierzacie zaserwować to danie gościom, postarajcie się aby nie dotarł do nich zapach początkowej fazy pieczenia, gdyż co wrażliwsi mogą zrezygnować z podawanej przez Was kolacji.

- ryb przed pieczeniem nie trzeba niczym przyprawiać, jednak suszone pomidory stanowiły miłą niespodziankę i ciekawe dopełnienie smaku potrawy.



* szumnie powiedziane, ot dwie pozycje- ryba i gruboziarnista sól.
** w głębi duszy zastanawiałam się czy wyrzucić ją od razu, czy ryzykować rozbicie skorupy.


Dorady w soli
(porcja dla 2 osób)

2 dorady
kilka kawałków suszonych pomidorów
pieprz
1 kg soli

Postępować jak wyżej. Piec 30-40 minut w 180 stopniach bez termoobiegu. Podawać z pieczonymi batatami, ziemniakami lub brązowym ryżem.


Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz